Przejdź do treści

Czego uczy mnie macierzyństwo?

  • przez
stópki noworodek

Kilka dni temu moja córeczka skończyła 6 miesięcy. 6 miesięcy! Nie mam pojęcia, kiedy to zleciało. Choć z drugiej strony, patrząc na zdjęcia z pierwszych dni jej życia, tamten czas, gdy była noworodkiem, wydaje się być bardzo, bardzo odległy.

noworodek rączka

Jakie więc było to pół roku? Na pewno nieprzewidywalne i pełne wielu emocji. Przepełnione miłością, szczęściem i wdzięcznością, ale też zmęczeniem, przytłoczeniem obowiązkami i poczuciem winy. Ale dziś nie o tym.

Dziś chciałabym podzielić się z Wami tym, czego uczy mnie macierzyństwo.

*kolejność lekcji całkowicie przypadkowa

# Cierpliwość

Każdy, kto mnie zna, wie, że cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Jestem w gorącej wodzie kąpana i wszystko chcę mieć teraz, już natychmiast. Nienawidzę czekać. Przy mojej córce każdego dnia uczę się cierpliwości np. gdy nie chce spać, „parzy” ją łóżeczko, a kolejne próby zasypiania się nie udają albo gdy marudzi (rzadko, ale jednak się zdarza). Staram się tłumaczyć sobie wtedy, że to mały człowiek, który niedawno pojawił się na świecie i próbuje się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć. Staram się nie denerwować, choć czasem różnie z tym bywa – w końcu jestem tylko człowiekiem. Pracuję jednak nad tym, by takich sytuacji było jak najmniej.

Uczę się także cierpliwości w kontekście rozwoju Malutkiej. Na początku bardzo się spinałam tymi wszystkimi informacjami i tym jakie umiejętności powinno dziecko mieć w danym miesiącu życia. Teraz wrzuciłam na luz. Wiem, że Ali dobrze się rozwija i niektóre umiejętności (jak np. obroty na brzuszek) opanowała szybciej, a inne może ogarnąć trochę później i to też będzie ok.

# Oczekiwania

A właściwie ich brak – bo moje dziecko nie musi spełniać moich oczekiwań ani oczekiwań innych ludzi. Nie jest łatwo – jeszcze się łapię na tym, że myślę, że Ala powinna to czy tamto, ale pracuję nad tym, by wyeliminować takie myślenie i nie oczekiwać od niej bycia idealną. Bardzo nie chciałabym, żeby w przyszłości robiła rzeczy czy podejmowała decyzje w oparciu o to, czego ktoś inny od niej oczekuje, a nie bo tego po prostu chce.

# Odpuszczanie

Kiedyś zupełnie nie potrafiłam odpuszczać. Dlatego na początku, jak pojawiła się Ala, frustrowało mnie to, że coś sobie zaplanowałam np. że ugotuję obiad na drzemce Ali, coś poprasuję albo popracuję na komputerze, a ona akurat wtedy nie chciała zasnąć lub spała tylko chwilę. W efekcie nie mogłam zrobić lub dokończyć tego co zaplanowałam i byłam z tego powodu zła. Teraz uczę się odpuszczać i odróżniać rzeczy ważne od tych, które nie mają znaczenia. Akceptuję to, że są takie dni, że zrobię dużo, a są i takie, że nie zrobię zupełnie nic. I nie mam już z tego powodu poczucia winy, choć czasem sobie pomarudzę ;).

# Planowanie/Organizacja

Macierzyństwo zdecydowanie uczy mnie lepszej organizacji czasu oraz planowania. Z małym dzieckiem ciężko pozwolić sobie na spontaniczność, szybkie wyjście na zakupy czy decyzję o wyjściu do kina godzinę przed seansem. Staramy się z mężem np. raz w tygodniu planować posiłki na cały tydzień i z takim planem i listą idziemy na zakupy. Gotujemy obiady na 2-3 dni, ale mamy zawsze w lodówce jakieś „gotowce” w razie gdyby coś nagle wypadło lub nie mielibyśmy sił na gotowanie. Planujemy też czas dla siebie – każde z nas osobno (ja np. chodzę wtedy na zumbę lub przygotowuję wpisy na blog) oraz czas razem. Najważniejsze w tym wszystkim są jednak: elastyczność oraz zmiana. Im bardziej rygorystyczny i sztywny mieliśmy plan, tym mniejsza była szansa na jego realizację. Nieoceniona też bywa pomoc babci.

A czego macierzyństwo nauczyło Ciebie? Daj znać w komentarzu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *